» Blog » PROLETARIUSZE IMPERIUM
01-05-2016 23:46

PROLETARIUSZE IMPERIUM

Odsłony: 990

PROLETARIUSZE IMPERIUM

 

 

PROLETARIUSZE IMPERIUM

„Żyjemy, pracujemy i umieramy dla Boga Imperatora!

Bez Niego jesteśmy niczym!”

Katechizm Imperialnego Proletariusza

 

Niech będzie pochwalony Bóg Imperator!

Nazywam się Saul. Proletariusz Saul Arbest lat 22. Numer identyfikacyjny kognomenu 0000666. 

Zameldowany w dystrykcie Coscarla Kopca Sibellius habitat 200, hex 22C.

Robotnik niewykwalifikowany drugiej kategorii. Ostatnio kontraktowany przez Kombinat Robotniczy Tantalus. Certyfikowany Kluczarz w manufaktorum im Św. Druzusa - niech będzie błogosławione Jego Imię!  Nie mam bliskiej rodziny. Rodzice i rodzeństwo nie żyją. Cztery miesiące przed moimi dziesiątymi urodzinami Władze zamknęły dwie największe fabryki w dystrykcie. W ich miejsce otworzono nowe, zautomatyzowane manufaktorum, w którym pojedynczy serwitor wykonywał pracę dwudziestu robotników kontraktowych bez konieczności robienia przerw na sen. Dwieście tysięcy robotników zostało – w oświadczeniu Administratorium – „odprawionych”. Dwieście tysięcy ludzi wylądowało z dnia na dzień na bruku i zostało pozostawionych samych sobie...

Nastały złe czasy. Życie stało się ciężkie. Kupony na darmowy posiłek w Domu Wsparcia Robotniczego ledwie pozwalały na przeżycie kolejnego dnia. Odcięto nam dostawy energii i ograniczono przydział wody. Ojciec nie wytrzymał. Popełnił samobójstwo rzucając się pod pociąg. Mój starszy brat – Anton-  wplątał się w szemrane interesy z klansterami Grishaka Zębonoża i został zastrzelony przez Regulatorów podczas napadu na konwój z żywnością. Matka i młodsza siostra zachorowały na suchoty podczas Wielkiej Epidemii i zmarły dwa lata później. Zostałem sam.  Na szczęście Kombinat Tantalus ponownie zwiększył produkcje a ja mając 13 lat byłem już wystarczająco duży i silny aby samodzielnie podjąć pracę zamiast trafić do sierocińca …

Wstaję codziennie o godz.3.30 cyklu nocnego. Mój hex znajduje się wprawdzie w dzielnicy położonej aż dwa poziomy od Fabryki Tantalusa, szczęśliwie jednak habitat sąsiaduje ze stacją kolei jednoszynowej, więc mogę się wyspać nieco dłużej przed 14 godzinną zmianą w manufaktorum.  Huk, hałas  oraz wstrząsy wywoływane przejeżdżającymi ciężkimi składami towarowymi dawno już przestały mi przeszkadzać, ale znam ludzi którzy aby zasnąć w takich warunkach muszą brać silne prochy. Hex jest niewielki i skromnie urządzony – ledwie parę metrów kwadratowych przestrzeni - ale mnie wystarcza. Mam wyrko, taboret, szafke, kibel i natrysk. I własny głośnik voxofonu! Dla wielu innych proli to nieosiągalny luksus...

Po obowiązkowej porannej modlitwie, obmyciu ciała i spożyciu proteinowej papki, ubieram uniform i wychodzę do pracy. Wraz z tysiącami innych roboli w ścisku i tłoku kieruję się w stronę dystryktu przemysłowego położonego poza kryptą mieszkalną na obrzeżach śródkopca. Skryte za kurtyną żółtawego, dusznego powietrza, wielkie kominy elektrowni, hut i koksowni wyrzucają tu w niebo kłęby czarnego dymu zatruwając atmosferę i zmieniając dzień w niekończący się zmierzch. Zza pancernej szyby wagonu obserwuje jak pomiędzy drapaczami chmur krążą cywilne ornitoptery, a światła ostrzegawcze orbitalnych lądolotów i lekkich frachtowców migoczą pośród gęstego smogu znacząc drogę wiodącą do lądowisk kosmoportu. Po dwóch godzinach docieram na miejsce.

Manufaktorum Tantalusa to wzniesiony z żelbetu i nitowanej plastali ogromny czarny budynek, o wąskich, wysokich oknach ozdobionych witrażami, zza których pada poświata włączonych lamp jarzeniowych i dobiega hałas pracującej maszynerii. Budowla wydaje się wielka, ale i tak kuli się w cieniu gigantycznych wieżyc Katedry Boskiego Imperatora wystrzeliwujących w przestworza ponad habitatami i fabrykami Kopca. Na frontowej ścianie budynku widnieje wykuty Imperialny Orzeł, rozpościerający swe skrzydła na dobre czterdzieści metrów oraz napis stanowiący motto proletariatu Kopca Sibelius głoszący: „Praca czyni Wolnym”.

Przechodzę przez bramki kontrolne nadzorowane przez uzbrojonych po zęby Segregatorów i serwoczaszki strażnicze. Nasz kombinat realizuje ważne zamówienia dla Departamento Munitorum dlatego wszyscy pracownicy poddawani są ścisłej weryfikacji a ich praca monitorowana przez odpowiednie służby. Na szczęście dla mnie nie jestem w kombinacie nikim ważnym, dlatego nadzorcy zwykle odpuszczają mi drobne uchybienia w higienie lub umundurowaniu. Jestem Kluczarzem - czołgam się w tunelach serwisowych ciężkich maszynerii dociągając za pomocą kluczy francuskich zbyt luźne łańcuchy i koła zębate. To niebezpieczna robota, ponieważ nikt nie pozwala sobie na luksus wyłączenia maszyn - produkcja musi trwać bez względu na wszystko! Nasza Gwardia potrzebuje ekwipunku aby stawić czoła Wrogom Ludzkości a saperka wzór Mk.970 produkowana w Fabryce Tantalusa jest podstawowym wyposażeniem Astra Millitia! 

W trakcie mojej roboty bardzo łatwo stracić palce, ramię albo nawet głowę pośród wirujących ustawicznie trybów czy poruszających się podnośników. Gdy zdarzy się wypadek, apotekariusze zwykle nie mogą już w niczym pomóc a mnie przypada zadanie wyciągania z maszynerii resztek pechowych towarzyszy pracy. Dawno temu - kiedy byłem jeszcze juvem podczas Wojen Kupieckich nadzorcy zlecali mi akcje dywersyjne w konkurencyjnych fabrykach, ale teraz panuje względny spokój, a ja sam nie jestem już tak mały i chudy jak byłem wtedy...

Błogosławiony umysł zbyt mały, by wątpić!

 

W ponurym świecie czterdziestego tysiąclecia nie istnieje nic prócz wojny. To hasło niezwykle trafnie opisuje rzeczywistość odległej przyszłości w której osadzono system Dark Heresy. Jednak poza polami bitew, na których zalegają setki tysięcy okaleczonych trupów, poza unoszącymi się w pustce kosmosu wrakami zniszczonych okrętów wojennych i grozą Osnowy jest coś jeszcze - ponury świat zwykłych ludzi zmuszonych do wegetowania w cieniu niekończącego się konfliktu. Wizja społeczeństwa Imperium Ludzkości w ogarniętym wojną, totalitarnym świecie religijnego fanatyzmu to kompozytowa wizja komunistycznego ZSRR, faszystowskich Niemiec i ultrakatolickiej średniowiecznej Hiszpanii. Klimat przeciętnego miasta-kopca łatwo odnaleźć w filmie "Metropolis" Fritza Langa a także prezentacji burtonowskiego Gotham City. Sceneria miejsc gdzie toczą się śledztwa akolitów Inkwizycji to bowiem industrialny labirynt w stylu pomieszanego socrealistycznego klasycyzmu, gotyku i art deco w którym pomiędzy monumentalnymi budowlami mrowią się miliony bezwolnych, posłusznych religijnym nakazom proletariuszy. 

W galaktycznym dominium Złotego Tronu Terry dobro jednostki podporządkowane jest interesom społeczeństwa. Administratorum i Eklezjarchat sprawują w imieniu Imperatora niemal absolutną władzę. Pomimo to na wielu światach dochodzi do eskalacji przemocy, buntów i rewolucji.  Przysłowie mówiące że „każdą cywilizowaną społeczność od barbarzyństwa i anarchii dzielą tylko trzy dni bez posiłku” jest bowiem wyjątkowo trafne w odniesieniu do imperialnych megalopolii.

W wielkich miastach miliony ludzi zmuszone są do mizernej wegetacji w tłoku, ścisku i hałasie industrialnego piekła. Proletariusze są niemal całkowicie zależni od gargantuicznej infrastruktury przemysłowej i machiny administracyjnej zapewniającej im zaspokojenie elementarnych potrzeb. Podstawą funkcjonowania tak licznej populacji są regularne dostawy żywności, wody pitnej, elektryczności i zdatnego do oddychania powietrza. Sprawna dystrybucja tych dóbr gwarantuje ład społeczny i porządek. Długotrwały deficyt w tych sferach prędzej czy później prowadzi natomiast do wybuchu strajków i protestów które  łatwo mogą przerodzić się w otwartą rewoltę. Działalność komórek licznych heretyckich kultów na Światach Kopcach i Światach Kuźniach sprzyja podsycaniu buntowniczych nastrojów wśród proli. Nieposłuszeństwo wobec zwierzchniej władzy to pierwszy krok na drodze do apostazji i odrzucenia supremacji Boskiego Imperatora dlatego każdy przejaw podejrzanej agitacji wśród obywateli, spotyka się z surowymi sankcjami a wszelkie zamieszki zostają krwawo stłumione.

Aby skutecznie zapanować nad proletariatem oraz egzekwować przestrzeganie prawa, władze korzystają z rozbudowanego aparatu instytucjonalnego terroru i biurokracji. Jego zbrojne ramie tworzą zarówno lokalne oddziały straży metropolitalnej określane mianem Regulatorów lub Segregatorów jak i siły porządkowe pacyfikatorów z Adeptus Arbitres. Nad prawomyślnością obywateli czuwają także patrole religijnych fanatyków Militia Fraeternis oraz konfidenci i akolici Inkwizycji…

Ciężką pracą zdobywasz zbawienie!

 

Życie większości mieszkańców imperialnych metropolii upływa w niekończącym się kieracie wielogodzinnej pracy w fabrykach manufactorum. Imperialne Credo, regulaminy korporacji i lokalne kodeksy norm obywatelskich dają im zwykle prawo jedynie do krótkich przerw na obrzędy religijne, odpoczynek i sen. Ciężka praca, rutynowe, powtarzalne czynności, powszechna indoktrynacja i propaganda zamienia proletariuszy w bezwolną, łatwą do utrzymania w ryzach ludzką masę, pogrążoną w smutnej wegetacji.

Na zurbanizowanych i uprzemysłowionych światach – tam gdzie są dostępne -  media i środki przekazu informacji pozostają  najczęściej pod kontrolą Administratorum i Eklezjarchatu. Służą jako narzędzie dla upowszechniania oficjalnych komunikatów i obwieszczeń władz oraz szerzenia biurokratycznej i religijnej propagandy. Programy stacji televoxu, podobnie jak węzłów radiowych zajmują zwykle transmisje rozmaitych uroczystości państwowych, wystąpień oficjeli i hierarchów kościelnych oraz koncerty pieśni patriotycznych, hymnów i psalmów. Materializm i konsumpcjonizm poza wąską grupą szlachty i bogaczy są zjawiskami nieznanymi przeciętnym obywatelom. Jednak nawet najbardziej ograniczony i zindoktrynowany proletariusz potrzebuje od czasu do czasu się zabawić. Zapomnieć o nękających go problemach i lękach. Odreagować stres, złość i poczucie bezradności.

Oficjalnie w imperialnych metropoliach dostępne są dla klasy robotniczej wyłącznie proste, niewyrafinowane formy rozrywki. Refektarze robotnicze – stołówki serwujące alkohol i dodatkowe porcje żywnościowe na podstawie premiowych talonów pracowniczych to najpopularniejsze miejsce spędzania wolnego czasu. Doraźnie organizowane są w nich także koncerty pieśni pracy i rozmaite konkursy oraz wyświetlane filmy i projekcje holograficzne. Równie popularne wśród proletariuszy są pokazy cyrkowe, zawody sportowe i krwawe walki ze zwierzętami które za zgodą i pod patronatem władz odbywają się na miejskich arenach lub stadionach. Oczywiście zawsze znajdą się tacy, którym takie zwykłe, proste rozrywki nie wystarczają – aby przełamać monotonię życia, rutynę pracy i religijnych rytuałów poszukują innych – na wpół legalnych a nawet zakazanych atrakcji… Hazard, prostytucja, narkotyki, pojedynki gladiatorów i Wyścigi Śmierci organizowane przez lokalne gangi i dzikich klansterów kwitną na dolnych poziomach Kopców i w zakamarkach Megalopolii.

Pomimo oficjalnych zakazów i surowych kar grożących amatorom mocnych wrażeń z powodu nieudolności i korupcji stróżów prawa zjawisko to stale narasta. Skala procederu nielegalnych, wyuzdanych rozrywek budzi zaniepokojenie nie tylko kapłanów - konfesorów dbających o morale obywateli ale również akolitów Inkwizycji gdyż  często stanowią one pierwszy krok na drodze do znacznie głębszej herezji. W mrocznych zakamarkach wielkich metropolii można odnaleźć zakazane owoce grzechu za które ceną jest bowiem nie tylko zdrowie lub życie ale również wieczyste potępienie duszy…

Ból jest iluzją ciała, rozpacz jest iluzją umysłu!

Wracam do swojego habitatu po 14 godzinach pracy. Jestem tak zmęczony że od razu rzucam się na łóżko i zapadam w sen. Ale sen nie przynosi ukojenia. Osnowa pulsuje tajemną mocą a ja znów śnię ten sam koszmar…

Widzę zgromadzony przed siedzibą Administratorum proletariacki motłoch. Tysiące mężczyzn i kobiet w brudnych, roboczych drelichach.  Ludzie mają szare, zmęczone twarze ale ich oczy goreją gniewem. Niektórzy trzymają w rękach łomy, elektrokilofy i omniklucze. Inni dzierżą uniesione wysoko czerwone sztandary z godłami swoich brygad i fabryk.  „Wody! Protein! Jesteśmy głodni i spragnieni!” - krzyczą i wygrażają stojącym przed nimi w zwartym szeregu uzbrojonym pacyfikatorom Adeptus Arbitres. Nagle - bez ostrzeżenia - arbitratorzy  oddają salwę z karabinów prosto w zgromadzony tłum! A potem kolejną i kolejną  - śląc pocisk za pociskiem w ściśniętą masę proli! Kule przechodzą na wylot przez ciała, rozrywają się w różnych kierunkach ostrymi jak brzytwa szrapnelami i kawałkami kości, kładąc pokotem setki ludzi! Imperatorze zmiłuj się nad ich duszami!!!

Tłum w panice rozprasza się na wszystkie strony. Ludzie tratują się nawzajem próbując uciec z tego piekła. Wrzeszczą i ryczą ze strachu niczym zarzynane groxy. Krew rozlewa się w szerokie kałuże spod rosnącego stosu ciał rannych i zabitych. Czerwona niczym robotnicze sztandary krew Imperialnych Proletariuszy…

Przenikliwy dźwięk alarmu wyrywa mnie niespodziewanie z tego koszmaru. Budzę się. Straszne głosy w mojej głowie cichną i milkną wreszcie na dobre.  Jest godzina 3.30 nocnego cyklu. Przenikliwe wycie fabrycznych syren z Manufaktorum św. Sabbat wzywa kolejną zmianę. Czas wstawać do pracy. Niech Imperator strzeże mnie od wszelkiego Złego! Od ognia, mutacji i gniewu xenosów zachowaj nas Panie!

Sławomir Łukasz

Powyższy tekst stanowi fragment artykułu „Metropolis 40 000” który ukaże się – jeśli Bóg Imperator wesprze wysiłki wydawcy – w SZÓSTYM numerze nieregularnika "Magia i Miecz". Materiał opublikowany za zgodą Redaktora Naczelnego MiMa w dniu Święta Pracy 1 Maja 2016 Kalendarza Terry. 

Komentarze


Anioł Gniewu
   
Ocena:
0

Ale zachowałeś z grubsza humanoidalną sylwetkę? Czy wozisz sie już w mosięznym akwarium? Tak czy siak Czarny Okręt już po ciebie leci... 

Ps. Kupuję hasło "teosocjalizm" - jak ulał pasuje do mojej wizji! 

07-05-2016 21:26
Z Enterprise
   
Ocena:
+1

Ostatnio to nawet z chudsza, dzięki ciekawemu zatruciu jakiego byłem gospodarzem :)

@ PS. Proszę bardzo, w rozliczeniu proszę tenże Czarny Okręt :) Teosocjalizm NARODOWY, to ważne. Teonazizm nie brzmi tak dobrze.

07-05-2016 23:01

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.